Metamorfoza biura
To właśnie tutaj powstają wszystkie projekty, rysunki, posty itp. Właśnie tutaj spędzam najwięcej czasu, więc chciałam w końcu zmienić coś, aby pracowało mi się jeszcze lepiej. W końcu najważniejsze jest czuć się dobrze w swoim domu
. Szczerze, nie podobała mi się kolorystyka, pragnęłam w końcu coś zmienić.
Zielone ściany niczym puszka groszku bonduelle, zielone szafki, sterta kartek, karteczek, każde pudełko z innej parafii.. Tak właśnie było. Z jednej strony uwielbiam to miejsce, z drugiej nie, bo kompletnie nie był to mój styl. Biurko Mambo jest ze starej kolekcji Black Red White, ma z 6lat. Jestem z niego bardzo zadowolona. Myślę o przemalowaniu biurka na biało lub przyklejeniu okleiny meblowej, ponieważ odcień biurka wpada w żółty.
BIURO PRZED:
Na podłogę gazety, papier, folia aby jej nie zabrudzić. Dodatkowo skleiłam "kieszonki" ze starych gazet, aby przy szpachlowaniu nie zabrudzić podłogi:
Zaszpachlowałam wszystkie dziury po gwoździach, ubytki w ścianach. Następnego dnia, kiedy cała masa wyschła, zabrałam się za szpachlowanie i wyrównanie powierzchni ściany :-)
Następnie wyszlifowałam, a raczej "zblendowałam" wszystkie krawędzie zielonej farby, aby nie było widać linii gdzie kończyła się zielona farba, bałam się, że biała farba nie pokryje ciemniejszej.
Efekt:
Następny etap, to wyczyszczenie pędzlem wszystkich ścian z pyłu po szlifowaniu. Potem zabrałam się za gruntowanie ściany. Do tego wybrałam sprawdzony już przeze mnie Uni - Grunt Atlas, który świetnie zagruntował ściany.
Uni Grunt ma konsystencje mleka, nie rozcieńczamy go z wodą ani niczym innym, wystarczy tylko nalać go do pojemnika (np po lodach) i pokryć nim ściany. Ja położyłam dwie warstwy, ale jedna powinna wystarczyć.
Następny etap, chyba najprzyjemniejszy ze wszystkich, czyli malowanie. Do malowania ścian kupiłam farbę, którą bardzo chciałam przetestować, a mianowicie jest to Dekoral - śnieżnobiała lateksowa. Najważniejsze przy wyborze farby było dla mnie to, aby była odporna na szorowanie i po prostu trwała. Jedno opakowanie farby kosztowało mnie ok.10-12zł. Kupiłam dwa pojemniki, które w zupełności wystarczały na moje ok.5m² ściany. I to na dwie warstwy malowania.
(nie pytajcie po co mi wałek do tapet, zawieruszył się haha)
I nagle.. zrobiło się jaśniej... Żegnaj zielony groszku!
Na ściany nałożyłam w sumie 2,3 warstwy farby, która idealnie pokryła zielone ściany, nie widać żadnych śladów po poprzednim kolorze, więc duży (+). Niestety w niektórych miejscach pod słońce widać porowatości. Być może w niektórych miejscach odsączył mi się wałek i odbiła się faktura... Ale nie widać tego jakoś bardzo.
No więc po pomalowaniu wszystkiego, ustawieniu, zostało tylko sprzątanie. Miło jest popatrzeć na nowy kąt do pracy. Nic nie daje takiej satysfakcji jak dobrze wykonana robota. Gotowi na efekt końcowy?
METAMORFOZA BIURA:
Jak Wam się podoba metamorfoza?
Post nie jest sponsorowany.